ZAMÓW ALBUM B.R.O 'HIGH SCHOOL' W LIMITOWANEJ EDYCJI 3CD: http://www.urbancity.pl/sklep/produkty/marka/2152-urbanrec/25316-b-r-o-high-school.htmlB.R.O na fac Biednemu zawsze wiatr w oczy : (. Wczoraj oglądaliśmy wymarzone mieszkanie. Takie jak zawsze chciałam, strasznie zadbane, do remontu tylko przedpokój reszta stan idealny. Przenosisz rzeczy i mieszkasz, nic nie musisz “na dzień dobry” robić. Na naszym osiedlu, tak jak chciałam, tak jak wymarzyłam….. Ponieważ sprzedającym zależy Tekst piosenki: Zamykam oczy a obrazy idą w dni. Kołyszę brwią świat potrącam deszcz i wiatr. To rośnie. Wybucha. To rośnie. No i noc może wzejść. No i sztorm wzburzyć się. Święta pieśń zgubić sens. Brahu : Mimo wszystko jadę przed sie. na zakręcie driftem to życie przypomina bitwę, żaden beef nie powstrzyma mnie za ambitnie. cisnę, chuj wie wszystkie japy zawistne, łapa dla bliskich, liczymy zyski. Ci co zbierają dowody niech się walą na cycki, wszystkich, chcieli by nas tu, w świetle oklasków, Este es el video de Fugol feat. Nullo (Trzeci Wymiar), Dj Element - Mimo wiatru w oczy - Official Video, el cual tiene una duracion de 00:03:58, 0 comentarios y 42730 vistas en Music-strike. El videoclip actualmente no tiene descripcion personal, sin embargo tiene su biografia del autor/es del video actual. Ach, te twoje oczy W nich gubiłam się nie raz Twoje oczy, ach zielone oczy To był maj A ten dotyk działał jak narkotyk A mi żal Tylu nocy, tych majowych nocy mi żal Lecz po cichu Pomyśl o mnie, plis Kiedy innej dasz Twoje oczy, te zielone oczy jej dasz Sanah - Oczy tekst piosenki. Sanah - Oczy tekstowo Oczy Sanah Oczy słowa 4ydvU. Skip to content AktualnościSkład zespołuUtworyTekstyGaleriaRider technicznyW mediachKontakt Teksty Tekstyk0ntiMW2020-10-01T21:23:24+02:00 Pytałem o drogę, lecz nikt nie odpowiedział e H7 e A nikt nie nauczył mnie, czytać drogi z gwiazd C G a H7 Żegnałem rodziców, wychodząc na rozdroże e H7 e Z dobrym ich słowem i kawałkiem chleba C G a H7 Wędruje tak, nie wiem sam od kiedy G D Pod dachem jutra chowając swe marzenia H7 e Czekając z nadzieją na horyzont jutra C G a H7 Spalone mosty nic nie dały, ani zgiełki miast G D Na rozstajnych drogach kierunek odnalazłem H7 e Gdzie przydrożny Chrystus stał C H7 e Tyle mam swego, co gruntu pod stopami e H7 e Źródlaną wodę pije, co ma życia smak C G a H7 O buty się nie martwię, zwyczajnie idę w przód e H7 e I tak nie przegonię jutra, nie zatrzymam wczoraj C G a H7 Wędruje tak, nie wiem sam od kiedy G D Pod dachem jutra chowając swe marzenia H7 e Czekając z nadzieją na horyzont jutra C G a H7 Spalone mosty nic nie dały, ani zgiełki miast G D Na rozstajnych drogach kierunek odnalazłem H7 e Gdzie przydrożny Chrystus stał C H7 e Wędruje tak, nie wiem sam od kiedy G D Pod dachem jutra chowając swe marzenia H7 e Czekając z nadzieją na horyzont jutra C G a H7 Spalone mosty nic nie dały, ani zgiełki miast G D Na rozstajnych drogach kierunek odnalazłem H7 e Gdzie przydrożny Chrystus stał C H7 e Gdzie przydrożny Chrystus stał C H7 e wstęp: D A h A D A h / x2 Mam taką pewność nieodpartą h A h A Choć żadna miara jej nie zmierzy D A h A Że mimo wszystko zawsze warto h A h A Pomimo wszystko iść i wierzyć. D A h Bo jest granica ta, a za nią cis H cis H Czas nie da życiu w próżnię chybić E H cis H I dzień okaże się przystanią cis H cis H Do której warto będzie przybić. E H cis Ref: A czasu naturą jest mijać A H Choćby i wbrew własnej woli D A W świecie marchewki i kija fis E Cukru i soli. h A E przygrywka: fis E fis D fis E A E Na zwichrowanej życia osi h A h A Co wciąż się złamać jest gotowa D A h A Nikt nie doczeka się przeprosin h A h A Za to co jemu los zgotował. D A h I niech się słowo samo rzeknie cis H cis H Że droga żmudna i daleka E H cis H Lecz kiedy kiedyś raz uciekniesz cis H cis H To będziesz zawsze już uciekał. E H cis Ref: A czasu naturą jest mijać A H Choćby i wbrew własnej woli D A W świecie marchewki i kija fis E Cukru i soli. h A E A czasu naturą jest mijać A H Choćby i wbrew własnej woli D A W świecie marchewki i kija fis E Cukru i soli. h A E zakończenie: Gitara klasyczna solo : fis E fis D fis E A E / x2 fis Wódko wódko kochana która mnie dobrze znasz a F a d e a Pocieszycielko marzeń i powiernico strat G a d e a Znowu mnie wyrzuciłaś kazałaś iść na bruk F a Asus4 F a Asus4 A jeszcze wczoraj miłość przysięgałaś po grób F a G a Daj się przebłagać wódko choćby na jeden łyk G a C G Na chwilę życia krótką przygarnij jeszcze dziś d a d e a Mrokiem bezsennej nocy milczącym światłem dnia F a Asus4 F a Asus4 I błyskiem śmierci w oczy całuj dobrze wiesz jak F a G a Ogrzej samotność moją nakarm człowieka głód G a C G Bądź duszy niepokoju butelką pełną snu d a d e a Wódko wódko kochana która mnie dobrze znasz a F a d e a Pocieszycielko marzeń i powiernico strat G a d e a A jesteś tylko wódko ułudą szarych dni e a Tego co było trumną klamką donikąd drzwi G C Zwierciadłem które kłamie kiedy przeglądam się d a Bo zamiast ludzkiej twarzy widzę odbicie twe G d e a Wódko wódko kochana która mnie dobrze znasz a F a d e a To może przypadek, a7 F7 E7 że znów się widzimy a7 F7 E7 Patrzymy na siebie a7 F7 E7 a7 w spokojnej udręce Spojrzenia spłowiały a7 F7 E7 Przez lata i zimy a7 F7 E7 Dziś tylko się znamy a7 F7 E7 a7 Nic więcej Uśmiechasz się dziwnie a7 F7 E7 Inaczej niż wtedy a7 F7 E7 Gdy było do siebie a7 F7 E7 a7 Nam bliżej niż blisko To było niedawno a7 F7 E7 a mówi sie kiedyś a7 F7 E7 Dziś tylko się znamy a7 F7 E7 a7 To wszystko Dzielimy złą ciszę a7 F7 E7 obcymi słowami a7 F7 E7 Ty serce masz chłodna a7 F7 E7 a7 I chłodne masz ręce Za chwilę pójdziemy a7 F7 E7 Innymi drogami a7 F7 E7 Bo tylko się znamy, a7 F7 E7 a7 Nic więcej Przyjdę do ciebie w północ ciemną, z nowiem… E Esus2sus4 E Add9 Drogę przez półmrok wskaże mi tęsknota… E Esus2sus4 E Add9 A ty, choć o swym przyjściu nie powiem, E Esus2sus4 E Add9 Wyjdziesz i sama otworzysz mi wrota. E Esus2sus4 E Add9 Choć ciemno będzie, nie spytasz, kto jestem… A E Dotkniesz mej dłoni i zaraz się dowiesz… fis A E W głębokiej ciszy o nic słów szelestem A E Nie spytam ciebie – a ty mi odpowiesz… fis A E Cicho mnie w blade pocałujesz skronie, E Esus2sus4 E Add9 A choć nie wyznam ci, że mnie coś tłoczy, E Esus2sus4 E Add9 Ty mi utulisz głowę na swym łonie E Esus2sus4 E Add9 I sama w wieczny sen zamkniesz mi oczy… E Esus2sus4 E Add9 Choć ciemno będzie, nie spytasz, kto jestem… A E Dotkniesz mej dłoni i zaraz się dowiesz… fis A E W głębokiej ciszy o nic słów szelestem A E Nie spytam ciebie – a ty mi odpowiesz… fis A E wstęp: D / x4 Jest czwarta nad ranem D Ty jesteś daleko h Tak bardzo poczuć cię chce G D List piszę przez gwiazdy D Na odpowiedź czekam h Niepewny doszedł czy nie G D A łąka – nasza jak była tak jest A G D Kiedy kocha się z dniem G e Szuka ciebie i mnie D Podobno – dalej w sobie Twój ma A Dotyk zapach i smak G D I nie zabrał ich czas G D A Następny dzień minął D Na chleb i na piwo h Ulicznej komedii dell”arte G D Pod maską swej roli D W płaszczu Arlekina h Ktoś zaśmiał się – płacze klaun G D A łąka… Jest piąta już rano D I ptaki śpiewają h Za oknem na jutrznię dnia G D List musi poczekać D Gdy listonosz zasnął h Na próżno szukać tu gwiazd G D A łąka… A łąka – nasza jak była tak jest A G D Kiedy kocha się z dniem G e Szuka ciebie i mnie D Podobno – dalej w sobie Twój ma A Dotyk zapach i smak G D I nie zabrał ich czas G D A I nie zabrał ich czas G D A Twój – ja D / x4 Dostałem od Ciebie list c G c Im dalej nam do siebie, tym słowa trafiają głębiej Gis B c W liście tym c G c Przesyłasz tysiące odcieni meksykańskiej zieleni Gis B c Z kolorów tych i pergaminu c G c Wyczytuje słowa niedalekiego powrotu Gis B c Lecz część Ciebie tam zostanie Gis B c / Gdzieś w Palenque czy Yaxchilan Gis B c / x2 Czytam od Ciebie list c G c Z każdym zdaniem bliżej mi do Ciebie Gis B c Dziś razem z Tobą c G c Zwiedzam starożytne Majów świątynie Gis B c Lecz powrócić muszę c G c Przed odjazdem wielkiego wozu Gis B c Byś pożegnała mnie patrząc w gwiazdy Gis B c / Gdzieś w Palenque czy Yaxchilan Gis B c / x 2 Przeczytałem od Ciebie list c G c Sercem powróciłem z dalekiej wyprawy Gis B c Jak wspomnienia czytam Twoje słowa c G c Ty zaś wędrujesz po wielkich lasach historii Gis B c Lekkie pulque w cieniu pijesz c G c Ja zaś wytrawne czerwone wino Gis B c Powrócisz więc czy zostaniesz Gis B c / Gdzieś w Palenque czy Yaxchilan Gis B c / x2 A gdy piosenkę moją chcę zaśpiewać Marietcie d C Ta szelma ta zdrajczyni do opery musi pójść d C Do wiatru wciąż wystawia ona mnie, ach mamo B F Do wiatru wciąż wystawia ona mnie. B A A gdy musztardy słoik biegłem zanieść Marinetcie Ta szelma ta zdrajczyni po obiedzie była już Do wiatru wciąż wystawia ona mnie, ach mamo Do wiatru wciąż wystawia ona mnie. A gdy na Nowy Rok kupiłem rower Marinetcie Ta szelma ta zdrajczyni już nabyła sobie wóz Do wiatru wciąż wystawia ona mnie, ach mamo Do wiatru wciąż wystawia ona mnie. A gdy w te pędy biegłem na spotkanie z Marinettą Ta szelma z jakimś typem migdaliła ostro się Do wiatru wciąż wystawia ona mnie, ach mamo Do wiatru wciąż wystawia ona mnie. A gdy rozwalić chciałem z rewolweru Marinettę Ta szelma ta zdrajczyni zaziębiła się na śmierć Do wiatru wciąż wystawia ona mnie, ach mamo! Do wiatru wciąż wystawia ona mnie. A gdy posępnie biegłem ja na pogrzeb Marinetty Ta szelma ta zdrajczyni zmartwychwstała śmieje się Na dudka wystrychnęła znowu mnie, ach mamo Na dudka wystrychnęła znowu mnie. Wiosen przeżyliśmy razem wiele d C d C Brunatnych dżdżystych jesieni d C d A Chociaż zima serca nam mroziła F C d A Razem doczekaliśmy zieleni d C d C Wspólne zdjęcia już pożółkły d C d C Razem przeżyte radości, czasem smutki d C d A Nocne watry z gitarą przy ognisku F C d A Czasem żale przy butelce wódki d C d C Ref: Mimo wszystko ruszam w drogę d C d C Znaleźć swego miejsca tu nie mogę d C d A Mimo wszystko żegnam was F C d A Niech ta pieśń łączy nas d C d C Nie tak łatwo będzie odejść Wszak nie jedno mamy wspólne wspomnienie Lecz nawet na najdalszym świata kresie Wiem, że tu czekają przyjaciele Jeszcze chwilę będę razem z wami Jeszcze jedną zwrotkę wam zanucę Więc radujmy się tą chwilą Nim rozstaniem was zasmucę Ref: Mimo wszystko ruszam w drogę Znaleźć swego miejsca tu nie mogę Mimo wszystko żegnam was Niech ta pieśń łączy nas Gdy mnie z wami już nie będzie Niech nie smutnieją wasze twarze Kto mnie zna ten dobrze wie Że o wędrówce ciągle marze Być może wiele lat upłynie Rankiem za okno spojrzycie Przypomni się wam ta melodia gdy Na horyzoncie mnie ujrzycie Ref: Mimo wszystko ruszam w drogę Znaleźć swego miejsca tu nie mogę Mimo wszystko żegnam was / Niech ta pieśń łączy nas / x2 Ja wiem d Wiem Cadd9 Szeroka droga jest a d Wiem też F Wiem C Że ty już a Nie chcesz mnie d A jednak wciąż F C Nie ruszam stąd d Bo może się stanie raz B A Bo może się stanie raz jeden cud B A d Cadd9 I przyjdziesz dotkniesz mnie a d I powiesz F C Zostań tu d Ja wiem Wiem Głębokie Lasy są I jeszcze Wiem Że do nich Gna mnie los A jednak wciąż Nie ruszam stąd Bo może się stanie raz Bo może się stanie raz jeden cud I przyjdziesz dotkniesz mnie I powiesz Zostań tu O tam W górze Posłuchaj Szumi wiatr Ja wiem Mówi Że będzie Szkoda nas Dlatego wciąż Nie ruszam stąd Bo może się stanie raz Bo może się stanie raz jeden cud I przyjdziesz dotkniesz mnie I powiesz Zostań tu I powiesz F C Zostań tu d Niepotrzebny nam ten smutek B F Przecież wiemy d To musiało przyjść C Róży cierniem serca skłute B F Póki bolą d Jeszcze warto żyć C Ty odejdziesz, ja nie wrócę B F Z każdym dniem d Jak echo cichnie żal C Niepotrzebny nam ten smutek B F Kiedy tyle d Pozostało nam C Na rozstanie ci zanucę B F La la la la la d La la la C Niepotrzebny nam ten smutek B F Kiedy tyle d Pozostało w nas C Lata płowe, zimy lute B F Słońca kurz d Rozmigotany sad C Ty odejdziesz, ja nie wrócę B F Jest już tak d Gdy się wypełnia czas C Niepotrzebny nam ten smutek B F Kiedy tyle d Pozostało w nas C Na rozstanie ci zanucę B F La la la la la d La la la C Ciepły promień obudził mnie E H Nie będzie dziś łez H A Nowy dzień witam z uśmiechem E H Ciepły wiatr, odpędził ciepłe chmury H A E Na miejskim chodniku zostawiam E H Równy krok H A Bose stopy witają kaczeńce E H Zimną rosą obmywam oczy H A E Każdym krokiem wtapiam się w naturę E H Zieloność myśli, pod nieba błękitem H A W lustrze strumienia widzę postać E H A więc tak, tak… A Tak wygląda człowiek E A więc tak H A więc tak A Tak wygląda człowiek E A więc tak H A więc tak A Tak wygląda człowiek E Każdym krokiem wtapiam się w naturę E H Zieloność myśli, pod nieba błękitem H A W lustrze strumienia widzę postać E H A więc tak, tak… A Tak wygląda człowiek E A więc tak H A więc tak A Tak wygląda człowiek E A więc tak H A więc tak A Tak wygląda człowiek E Lało jak z cebra na wielkiej drodze D A A ona szła, na kwintę nos h G Miałem parasol rozpięty szczodrze D A U kumpla rano skradłem go h Fis h Fis Śpieszę by jej w kłopocie ulżyć D A I proszę ją pod wspólny dach h G Ścierając krople ze ślicznej buzi D A Zgodziła się ten zawrzeć pakt h Fis h Fis Ref: Mały kącik parasola za malutki kącik raju G h Ona miała coś w sobie z anioła A h Mały zakamarek raju za ten skrawek parasola G h Nie straciłem na wymianie ach nie A h Fis Idąc we dwoje wzdłuż pól i borów Jak miło jest wsłuchiwać się W dudniący górą spod parasola Padającego deszczu śpiew Chciałem diabelnie jak w czas potopu Patrzeć jak tnie bez przerwy deszcz By ją zatrzymać u swego boku Czterdzieści dni i nocy też Ref… Nawet w ulewę bzdurna zasado Prowadzą drogi do celów swych Wkrótce jej cel wyrósł jak tama Na widnokręgu szaleństw mych I tak niestety odejść musiała Dziękując przedtem bardzo mi I zobaczyłem jak się oddala Do zapomnienia białych drzwi Ref… To tylko Twoje co udźwignąć zdołasz F e I Twój jest na własność pod stopami bruk a F I pejzaż, który z oddali woła F e W kolejną podróż do rozstajnych dróg. F G Więc dziś tam idę jakby w ciemno a G Żeby swój czas poczuć boleśniej d a Z nadzieją, że tam nikt przede mną C G Swej stopy nie postawił wcześniej. d E7 To tylko Twoje co udźwignąć zdołasz F e I Twój jest na własność pod stopami bruk a F I pejzaż, który z oddali woła F e W kolejną podróż do rozstajnych dróg. F G Więc dziś tam idę jakby w ciemno a G Żeby swój czas poczuć boleśniej d a Z nadzieją, że tam nikt przede mną C G Swej stopy nie postawił wcześniej. d E7 Więc dziś tam idę jakby w ciemno a G Żeby swój czas poczuć boleśniej d a Z nadzieją, że tam nikt przede mną C G Swej stopy nie postawił wcześniej. d E7 Żeby coś się zdarzyło c Żeby mogło się zdarzyć Dis I zjawiła się miłość B Trzeba marzyć G Zamiast dmuchać na zimne c Na gorącym się sparzyć Dis Z deszczu pobiec pod rynnę B Trzeba marzyć G Gdy spadają jak liście c Kartki dat z kalendarzy Dis Kiedy szaro i mgliście B Trzeba marzyć G W chłodnej pustej godzinie c Na swój los się odważyć Dis Nim Twe szczęście Cię minie B Trzeba marzyć G W rytmie wietrznej tęsknoty c Wraca fala do plaży Dis Ty pamiętaj wciąż o tym B Trzeba marzyć c Żeby coś się zdarzyło c Żeby mogło się zdarzyć Dis I zjawiła się miłość B Trzeba marzyć c Żeby coś się zdarzyło c Żeby mogło się zdarzyć Dis I zjawiła się miłość B Trzeba marzyć c Żeby coś się zdarzyło c Żeby mogło się zdarzyć Dis I zjawiła się miłość B Trzeba marzyć c G c Znów za oknem jesienny ton C G F To deszcz na parapetach gra Sam już nie wiem czy to mój dom Dlaczego żona za ścianą łka. Ona wie, zostanie w łóżku sama Jutro już nie będzie mnie tu Znów odejdę bez pożegnania Przed siebie, aż braknie tchu. Tyle niedokończonych spraw C G a F Zostawiamy gdzieś za nami Tyle niedopitych kaw I tęsknoty za tymi czasami. Znów zmęczony wracam do domu C G F Pod nogami orzecha liść O powrocie nie powiem nikomu Przecież jutro znów muszę iść. Ona jedna o mnie wie I w sypialni na mnie czeka Jej wzrok, wiem czego chce Więc jej mówię, niech nie zwleka. Tyle niedokończonych spraw C G a F / Zostawiamy gdzieś za nami / Tyle niedopitych kaw / x2 I tęsknoty za tymi czasami. / Takie życie uplótł mi los C G F W dowodzie zapis – wieczny wędrowiec Czasem radość lub w mordę cios Raz jestem wariat , a raz pechowiec Lecz ciągle naprzód gnam I nie odwracam do tyłu głowy Wiem że kiedyś dotrę tam Gdzie mnie przyjmą gdy będę gotowy. Tyle niedokończonych spraw C G a F / Zostawiamy gdzieś za nami / Tyle niedopitych kaw / x2 I tęsknoty za tymi czasami. / Czarne hasła jak sztandary e C Nad głowami im łopocą e C Każdy biegnie pełen wiary e C Gdzie i po co ? G D Byle prędzej byle dalej e C Zasapany, zadyszany e C Goni w obłąkańczym szale e C Już przegrany. G D Ref: Pośród szaroburych murów G D e H7 Trwa odwieczny wyścig szczurów C G H7 Czas nakreślił start C G Czas nakreślił start niestety C H7 Lecz nie, nie wyrysował mety. a e Nikt nie podejrzewa godzin e C Że się nagle zaczną wlec e C Tutaj tylko o to chodzi e C Żeby biec. G D Tam za rogiem czas umiera e C Rozdeptany w życia matni e C Nie chciał widać resztek zbierać e C Być ostatnim. G D Ref: Pośród szaroburych murów G D e H7 Trwa odwieczny wyścig szczurów C G H7 Czas nakreślił start C G Czas nakreślił start niestety C H7 Lecz nie, nie wyrysował mety. a e Pośród szaroburych murów G D e H7 Trwa odwieczny wyścig szczurów a e wstęp: D Ty nie siadaj na podróżnych torbach D G D Jak się klęka na życia ruinach h A D Tylko zatańcz, jak tańczył Grek Zorba D G D Gdy od nowa mógł wszystko zaczynać. G A D Ty nie siadaj na podróżnych torbach D G D Jak się klęka na życia ruinach h A D Tylko zatańcz, jak tańczył Grek Zorba D G D Gdy od nowa mógł wszystko zaczynać. G A D Lecz kto mówił, że życie jest lekkie h A Niczym farsa w kolejnej odsłonie G A D Czasem trzeba ten bagaż na plecach h A Aż do kresu drogi swej donieść. G A D Więc nie siadaj na podróżnych torbach D G D Jak się klęka na życia ruinach h A D Tylko zatańcz, jak tańczył Grek Zorba D G D Gdy od nowa mógł wszystko zaczynać. G A D Bo z tych wozów spod których już nie raz e D Trzeba było się wspinać na górę h A D Wysiądziemy choć jeszcze nie teraz e D By wypatrzyć na niebie swą chmurę. G A D Więc nie siadaj na podróżnych torbach D G D Jak się klęka na życia ruinach h A D Tylko zatańcz, jak tańczył Grek Zorba D G D Gdy od nowa mógł wszystko zaczynać. G A D Nie rzecz w tym aby było zbyt lekko h A Zanim pejzaż w źrenice nam runie G A D Ale o to, by siłę odnaleźć e D Co pozwoli ciężar dni unieść. G A D Więc nie siadaj na podróżnych torbach D G D Jak się klęka na życia ruinach h A D Tylko zatańcz, jak tańczył Grek Zorba D G D Gdy od nowa mógł wszystko zaczynać. G A D a cappella: Więc nie siadaj na podróżnych torbach Jak się klęka na życia ruinach Tylko zatańcz, jak tańczył Grek Zorba Gdy od nowa mógł wszystko zaczynać. zakończenie: A D Porzuceni, wypędzeni h A Niekochani i zaszczuci G A Swoich dróg już nie chcą zmienić h A Bo nie mają dokąd wrócić G A h Wyrzuceni na margines h A Nic nie zaczną już od nowa G A Za wątpliwą swoją winę h A Będą co dnia pokutować G A h Wśród mędrców świata przecież wie się D A A to przypadek nie jest rzadki fis h Że często0 też na marginesie G A Najlepsze robi Bóg notatki G A h Oszukani i wyklęci h A Zapomniani, wystraszeni G A Żyją niczym sami święci h A W zakamarkach Matki Ziemi G A h Widzi Bóg na własne oczy h A I w miłości swej się smuci G A Że kto łatwą drogą kroczy h A Trudno jemu z niej zawrócić ! G A h Wśród mędrców świata przecież wie się D A / A to przypadek nie jest rzadki fis h / Że często0 też na marginesie G A / x2 Najlepsze robi Bóg notatki G A h / Siedzi przy stole C5 D7 / pióro stoi jak szkapa Fadd9 C5 / żaden jej rozkaz nie niesie D9 F7 C5 / x2 Nagle a ni stąd ni zowąd D9 uczucie pędzi jak płomień F7 C5 Nagle a ni stąd ni zowąd D7 uczucie pędzi jak płomień Fadd9 C5 poematu zboczem G a jak górskim zboczem F7 C / pędzi jesień G / x2 Nagle a ni stąd ni zowąd D9 uczucie pędzi jak płomień F7 C5 Nagle a ni stąd ni zowąd D7 uczucie pędzi jak płomień Fadd9 C5 poematu zboczem G a jak górskim zboczem F7 C / pędzi jesień G / x2 Pióro rzuca się w cwał! a / przelatują światy F7 / turkoczą C / x4 strona za stroną G / Ja przytrzymuję tylko d G czapkę a żeby nie spaść F7 / ze stołu C / x3 Wicher karki nam gnie d Lecz idziemy jak w dym C Mniej istotne jest gdzie g Najważniejsze jest z kim A A7 Chociaż pochodni brak d Wiara rozświetla mrok C Wiemy więc gdzie i jak g Stawiać kolejny krok A A7 Spod stóp urwał się bruk d Więc brodzimy wśród chmur C Mógłby i sam Pan Bóg g Ludziom dać nas za wzór A A7 Miłość chroni od zła d I rozprasza lat mgły C Nie ma już – Ty i ja g Narodziło się – My! A A7 Narodziło się – My! d C Narodziło się – My! g A A7 Wicher karki nam gnie d Lecz idziemy jak w dym C Mniej istotne jest gdzie g Najważniejsze jest z kim A A7 Miłość chroni od zła d I rozprasza lat mgły C Nie ma już – Ty i ja g Narodziło się – My! A A7 Narodziło się – My! d C Narodziło się – My! g A A7 Narodziło się – My! d Gdy serce pęknie na mróz a G a Jak w zimie buki pękają F C G Połóżcie mnie na wóz F e a Niech jedzie furka pejzażu F e a Połóżcie mnie na wóz F e a Niech jedzie furka pejzażu F e a Niech wywiezie mnie z miasta a G a Gotycki kurnik toczy trąd F C G Tam nie ma komu podać F e a Żadnej z dwóch czystych rąk F e a Tam nie ma komu podać F e a Żadnej z dwóch czystych rąk F e a Połóżcie mnie na wóz F e a Z widokiem na Bieszczady C G a Na wielki pożar gór F e a Na Rawkę i Stuposiany F e a Za wozem nikt nie pójdzie a G a Deszczyk wszystko pokropi F C G I konie same ruszą F e a Bo znają moje drogi F e a I konie same ruszą F e a Bo znają moje drogi F e a Połóżcie mnie na wóz F e a / Z widokiem na Bieszczady C G a / Na wielki pożar gór F e a / x2 Na Rawkę i Stuposiany F e a / Sunęła poprzez czarne łąki fis cis Sunęła przez spalony las A H fis Mijała bram zwęglone szczątki fis cis Płynęła przez wspomnienia miast A H fis Biała Lokomotywa E fis / x2 Skąd wzięła się w krainie śmierci fis cis Ta żywa zjawa istny cud A H fis Tu pośród pustych marnych wierszy fis cis Tu gdzie już tylko czarny kurz A H fis Biała Lokomotywa E fis / x2 Ach czyj ach czyj to jest fis A Tak piękny hojny gest E fis Kto mi tu przysłał ją D h Bym się wydostał stąd A E fis Białą Lokomotywę E fis / x2 Ach któż no któż to może być fis A Beze mnie kto nie umie żyć E fis I bym zmartwychwstał błaga mnie D h By mnie obudził jasny zew A E fis Białej Lokomotywy E fis / x2 Suniemy poprzez czarne łąki fis cis Suniemy przez spalony las A H fis Mijamy bram zwęglone szczątki fis cis Płyniemy przez wspomnienia miast A H fis z Białą Lokomotywą E fis / x2 Gdzie brzęczą pszczoły pluszcze rzeka fis cis Gdzie słońca blask i cienie drzew A H fis Do tej co na mnie w życiu czeka fis cis Do życia znowu nieś mnie nieś A H fis Biała Lokomotywo E fis / x4 Na pożegnanie powiem ci d F C d Nigdy nie było tak F C d To tylko słowa są to nic d F C d Na kartkę spadła łza C F d Na koniec jeszcze uśmiech twój d F C d Rzuca za sobą cień F C d Tęsknota woła we mnie – wróć d F C d Ona – milcząca jest C F d Sama to wiesz i ja to wiem C d Szczęśliwsza będziesz z nim F C d On będzie wierny ci jak pies C d Ja znowu będę nikt F C d Jeszcze da Bóg spotkają się d F C d Odnajdą dłonie dwie F C d Będziesz królową mego snu d F C d Ja księciem w twoim śnie C F d Zatańczy wtedy porwie nas d F C d Ta która milczy dziś F C d W lustrze zobaczysz moją twarz d F C d Znów powiesz – ja to ty C F d Porwie zakręci wewte – wte C d Cały uśpiony świat F C d Nim nas obudzi nowy dzień C d Odpowiem – ty to ja F C d … wstęp: fis7 h7 cis7 / x2 c7 h7 cis7 fis7 / x2 cis7 h7 Piję piję dziś sam ze sobą fis7 h7 cis7 Stukam stukam czołem o czoło fis7 h7 cis7 c7 Kto lepszego kompana mi da h7 cis7 fis7 Kto lepszego kompana mi da h7 cis7 fis7 cis7 h7 Chyba tylko chyba tylko ten człowiek fis7 h7 cis7 Który siedzi który siedzi w mej głowie fis7 h7 cis7 c7 I od rana dziś pije do dna h7 cis7 fis7 I od rana dziś pije do dna h7 cis7 fis7 cis7 h7 Za ten świat co podobno fis7 ( cis e a ) Jednym domem wariatów fis7 ( cis e a ) Który nie wie już sam dokąd gna h7 cis7 fis7 cis7 h7 I za wszystko co potem fis7 ( cis e a ) Może z nami się zdarzyć fis7 ( cis e a ) Albo nic które czeka nas tam h7 cis7 fis7 cis7 h7 Za niewinne dziewczynki fis7 ( cis e a ) Dobre i złe kobiety fis7 ( cis e a ) I za ciebie też kochana ma h7 cis7 fis7 cis7 h7 Za rumianych chłopaczków fis7 ( cis e a ) I zgorzkniałych facetów fis7 ( cis e a ) Takich choćby jak w lustrze ten tam h7 cis7 fis7 cis7 h7 wstęp: C 6/9 G 6/9 Dsus2 D Dsus4 C 6/9 G 6/9 Dsus2 D harmonijka solo: C 6/9 G 6/9 Dsus2 D Dsus4 C 6/9 G 6/9 Dsus2 D Choć nie poznałem dźwięku twych strun Dsus2 D9 C 6/9 D 6/9 I ciebie poza słowami G 6/9 D C 6/9 Śmiech dawno ucichł – mgła idzie z gór Dsus2 D9 C 6/9 D 6/9 Wystarczyć musi za pamięć G 6/9 D Wieczór – Wetlińską objęła ćma C 6/9 D Lutek siadł i wspomina C 6/9 D 6/9 D I mówi ile to już lat C 6/9 D 6/9 D Jak Wojtka z nami nie ma C 6/9 G 6/9 D I mówi ile to już lat C 6/9 D 6/9 D Jak Wojtka z nami nie ma C 6/9 G 6/9 D harmonijka solo: C 6/9 G 6/9 Dsus2 D Dsus4 C 6/9 G 6/9 Dsus2 D A może tylko na drugi brzeg G / Pobiegłeś po kamieniach e7 / Może na pomoc ktoś wołał Cię G / x2 Na pomoc na smugę cienia e7 C G / przygrywka: C G D Płomień się płoży gęstnieje mrok Dsus2 D9 C 6/9 D 6/9 U Lutka na połoninie G 6/9 D C 6/9 Pora gitarę do ręki wziąć Dsus2 D9 C 6/9 D 6/9 Niech Majstrem Biedą popłynie G 6/9 D Jak nas usłyszysz to może tu C 6/9 D Przylecisz ze swego nieba C 6/9 D 6/9 Na pewno zgodzi się dobry Bóg C 6/9 D 6/9 D W szkle czeka co potrzeba C 6/9 G 6/9 D Na pewno zgodzi się dobry Bóg C 6/9 D 6/9 D W szkle czeka co potrzeba C 6/9 G 6/9 D harmonijka solo: C 6/9 G 6/9 Dsus2 D Dsus4 C 6/9 G 6/9 Dsus2 D A może tylko na drugi brzeg G / Pobiegłeś po kamieniach e7 / Może na pomoc ktoś wołał Cię G / x2 Na pomoc na smugę cienia e7 C G / zakończenie: C G D C 6/9 G 6/9 Dsus2 D Dsus4 C 6/9 G 6/9 Dsus2 D / x4 wstęp: H E H cis7 E H Poukładaj mnie na nowo H Pozabliźniaj wszystkie rany E H Może znów uwierzę w słowa cis7 H Jeszcze niewypowiedziane cis7 H6 Eadd9 Serca uchyl tajemnice H Daj nadzieję na poznanie E H Tego czego jeszcze nie wiem cis7 H I co niewypowiedziane cis7 H6 Eadd9 Podaj rękę pobiegniemy E Z wiatrem, słońcem, obłokami gis Mając w głowach tylko szczęście E H Szczęście niewypowiedziane cis7 H6 Eadd9 przygrywka: H Poukładaj mnie na nowo H Pozabliźniaj wszystkie rany E H Może znów uwierzę w słowa cis7 H Jeszcze niewypowiedziane cis7 H6 Eadd9 Serca uchyl tajemnice H Daj nadzieję na poznanie E H Tego czego jeszcze nie wiem cis7 H I co niewypowiedziane cis7 H6 Eadd9 Podaj rękę pobiegniemy E / Z wiatrem, słońcem, obłokami gis / Mając w głowach tylko szczęście E H / x2 Szczęście niewypowiedziane cis7 H6 Eadd9 / solo gitara basowa: H gis E H cis7 D5 / x2 E D gis E D Poukładaj mnie na nowo H Pozabliźniaj wszystkie rany E H Może znów uwierzę w słowa cis7 H Jeszcze niewypowiedziane cis7 H6 Eadd9 Poukładaj… H Pozabliźniaj… E Uchyl serca… H Podaj rękę… cis7 H6 Eadd9 Daj nadzieję… H Kiedy pierwsza zalśni gwiazda CG i zapach barszczu, wypełni rodzinny dom FGC Jak wędrowne ptaki do gniazda, CG powracamy do domu, z różnych świata stron FGC Ojciec już opłatek rozdziela CG i świeżej choinki, czuć miłą woń FGC Jeden drugiego życzeniem obdziela CG dziś wszystkie głosy, mają radosny ton FGC Ukołysać Boże Dziecię FG Dziś na nowo nam potrzeba Ca Znów z nadzieją na nas patrzy FG choć nam wciąż daleko do Nieba FGC Dwanaście potraw już mama podaje i jedno nakrycie, wśród nas puste jest Pamięci tych, co z nami siadali i strudzony wędrowiec, hojny otrzyma gest Przy ciepłym świetle świecy ukołysać kolędą, chcemy Bożą Dziecinę Jakiż to cud, że taki maleńki a zmazać może, naszą grzeszną winę Ukołysać Boże Dziecię Dziś na nowo nam potrzeba Znów z nadzieją na nas patrzy choć nam wciąż, daleko do Nieba Cicha noc świat okrywa to już pasterki nadchodzi pora Gwiazdy w śniegu się dziś złocą Więc z kolędą na ustach, idźmy do kościoła Wielka światłość nad Betlejem niech i nasze serca, nie będą bledsze Niech i w nas narodzi się Dziecię to nie takie trudne, zmieniać się na lepsze Ukołysać Boże Dziecię Dziś na nowo nam potrzeba Znów z nadzieją na nas patrzy choć nam wciąż daleko do Nieba Ukołysać Boże Dziecię Dziś na nowo nam potrzeba Niech nam nigdy nie zabraknie Nadziei i kromki chleba Ostatnia ryba Lyrics[Intro]Śnienie w dzień, spanie, swobodne opadanieStrun drganie. Mimo łkanie, mimo zdań łganieTaniec. Mimo tułanie. Mimo w tłumie wołanieMimo wiatr, zamieć. Lot w tumanie[Zwrotka 1]Ostatnia latająca ryba jeszcze leciPatrzą za nią baby ze wsi, biegną za nią małe dzieciTym szybciej się spali, im jaśniej zaświeciZostawi świat za sobą na tysiąclecie zamieciPo niej tylko mrok, smok i sowieciŚwitało to szamanom, przeczuwali to poeciO tym liść im zaszeleścił, czy Lucyfer ich oświecił?Został kłębek opowieści. Bogowie stali naprzeciwMilcząc. Bo i o czym było gadać?Po tej ciszy uroczystej, błysło i zaczęło padaćI wiatr zaczął opowiadać starą baśńŻe wyszło światło z ciemności i powstała jaźńJakaś. Taka. Niby szyta na miaręTrudno powiedzieć, trzeba wziąć to na wiaręPiekło rajem jest niekiedy. Idylla bywa koszmaremPierzchają myśli płochliwe jak stada saren[Zwrotka 2]Ostatnia ryba znika już za zboczem wzgórzaLubiłem patrzeć, kiedy z wody się wynurzaszLazurowej w południe, wieczorem granatowejTłusto opalizującej w ciszy, w wichrze matowejGładkiej jak lustro dla chmur wieczoramiGdy płynęliśmy z wpadniętymi w niebo oczamiZ pluskiem, muskaliśmy łuskę płetwamiŚwiat nie przypuszczał nawet co się dzieje między namiŚnienie w dzień, spanie, swobodne opadanieStrun drganie. Mimo łkanie, mimo zdań łganieTaniec. Mimo tułanie. Mimo w tłumie wołanieMimo wiatr, zamieć. Lot w tumanie[Refren]Śnienie w dzień, spanie, swobodne opadanieStrun drganie. Mimo łkanie, mimo zdań łganieTaniec. Mimo tułanie. Mimo w tłumie wołanieMimo wiatr, zamieć. Lot w tumanieŚnienie w dzień, spanie, swobodne opadanieStrun drganie. Mimo łkanie, mimo zdań łganieTaniec. Mimo tułanie. Mimo w tłumie wołanieMimo wiatr, zamieć. Lot w tumanie[Zwrotka 3]Ostatnia przeleciała. Więcej już nie będzieLepiej mieć to na względzie. Kłapie turoń na kolędzieKłap kłap turoniu. To nie ludzie, nie zwierzętaNi diabły, ni kamienie, więcej nic już nie pamiętamZanim zaczął łączyć i dzielić AlchemikHumus co nas żywił wysączał się z piersi ZiemiZanim oddech podgrzał tą retortęByłem larwą, polimorfem obtoczonym torfemKrólem Jeżem. Zmówże za mnie pacierzeWiesz że, zburzę tą wieże, będę burzy żołnierzemZostaną tylko żaby nad stawem w zazenNa pajęczynie rosą śni się nocy letniej sen[Refren]Śnienie w dzień, spanie, swobodne opadanieStrun drganie. Mimo łkanie, mimo zdań łganieTaniec. Mimo tułanie. Mimo w tłumie wołanieMimo wiatr, zamieć. Lot w tumanieŚnienie w dzień, spanie, swobodne opadanieStrun drganie. Mimo łkanie, mimo zdań łganieTaniec. Mimo tułanie. Mimo w tłumie wołanieMimo wiatr, zamieć. Lot w tumanie Home Książki Literatura piękna W świecie wiatru i wierzb. Wyznania chińskiej kurtyzany. Napisana z humorem i elegancką pikanterią, lekka powieść, rozgrywająca się w orientalnej scenerii. W Londynie, przy herbatce, emerytowana kurtyzana opowiada koleżance o swoim życiu i bujnej erotycznej przeszłości. Jako nastolatka została sprzedana przez rodziców na żonę pewnego starca. Potem trafiła do domu publicznego, a następnie wspinała się po szczeblach kariery kurtyzany, doskonaląc miłosne techniki i nieoczekiwanie znajdując w swym zawodzie coraz więcej przyjemności... W tle świetnie opisane Chiny i barwne orientalne obyczaje. Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Książki autora Podobne książki Oceny Średnia ocen 6,1 / 10 980 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Powiązane treści Tekst piosenki: W Twoich oczach jest coś, że chcę ich jeszcze Że chcę ich ciągle, że jak powietrze Do życia są potrzebne mi tak jak i Ty Czasem się dziwię, co się teraz ze mną dzieje Serce wyrywa się, zaraz oszaleję Do Ciebie lecieć chcę przez siedem mórz Mimo deszczów, mimo burz Ref.: Chcę być wolny jak wiatr, wolny jak rzeka Płynąć do Ciebie, na nic nie czekać Wolny jak ptak, który po niebie Wciąż leci i leci do Ciebie (2 x) W Twoich oczach jest to, czego nie miałem Czego wciąż chciałem, to zrozumiałem Że tak jak tlen dziś jesteś mi już tylko Ty Czasem się boję, co się ze mną może stać Serce wyrywa się i zaczyna wiać Do Ciebie lecieć chcę przez siedem rzek Choćby przez rok czy wiek Ref.: Chcę być wolny jak wiatr, wolny jak rzeka Płynąć do Ciebie, na nic nie czekać Wolny jak ptak, który po niebie Wciąż leci i leci do Ciebie (6 x) Dodaj interpretację do tego tekstu » Historia edycji tekstu Carla Montero jest pisarką, której twórczości nie trzeba specjalnie przedstawiać polskiemu czytelnikowi. „Szmaragdowa Tablica”, „Wiedeńska gra” i „Złota skóra” to powieści, które spotkały się w Polsce z pozytywnym, jeśli nie bardzo dobrym, odbiorem. Do zestawu ulubionych tytułów z pewnością dołączy najnowsza książka hiszpańskiej autorki – „Zimowy wiatr na twojej twarzy”. Napisana z iście epickim rozmachem, powieść z pogranicza gatunków dostarcza całej gamy emocji i pokazuje, że w obliczu wielkiej historii, człowiek i jego wybory nie są tak istotne dla losów świata, jakbyśmy sami tego chcieli. Wobec życiowych zawirowań jesteśmy zdani na samych siebie, niezależnie od tego, ile osób nas otacza. Przekonali się o tym bohaterowie książki Carli Montero. Fabuła „Zimowego wiatru na twojej twarzy” została zainspirowana prawdziwymi wydarzeniami z dziejów rodziny autorki, która tym samym potwierdziła, że najbardziej nieprawdopodobne zbiegi okoliczności nie powstają w głowie pisarza, ale dyktuje je zaczyna się latem 1927 roku, kiedy w górach Asturii rozbija się niewielki francuski samolot. To wydarzenie - tragiczne, ale znów nie takie odosobnione, na zawsze zmieni życie pewnej ubogiej hiszpańskiej rodziny. Przybyła na miejsce wypadku polska hrabina, od lat mieszkająca we Francji i jak się okaże - żona zmarłego w wypadku pilota, postanawia odwdzięczyć się młodziutkiemu Guillenowi Alvarezowi, który jako pierwszy dotarł do rozbitego samolotu. Proponuje mu wyjazd do Lyonu, gdzie miałby chodzić do szkoły a w przyszłości pracować dla hrabiny, bogatej właścicielki fabryki samolotów. I choć bohater podświadomie czuje, że ten epizod na zawsze zmieni jego życie, nie wie nawet, jak bardzo. Rozłąka z przyrodnią siostrą Leną uświadomi mu, co tak naprawdę do niej czuje, a uwikłanie w dziejącą się tu i teraz historię uświadomi chłopakowi, że pewne decyzje podejmuje się w życiu tylko raz.„Zimowy wiatr na twojej twarzy” to powieść z pogranicza gatunków. Obok wątków obyczajowych i romansowych (a momentami nawet melodramatycznych) ogromną rolę odgrywa, bogato nakreślone, tło historyczne. Fabuła książki obejmuje lata dwudzieste i trzydzieste, wojnę domową w Hiszpanii, II wojnę światową i kończy się w roku 1950. Klamrę spinającą opowieść stanowią Prolog i Epilog, umiejscowione w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Autorka zaludniła karty swojej książki całą galerią postaci, od mieszkańców hiszpańskiej wioski, poprzez bojowników z czasów wojny domowej, na polskich partyzantach skończywszy. Akcja rozgrywa się we wspomnianej już Hiszpanii, ale także we Francji, Związku Radzieckim i okupowanej Warszawie. Tak przy okazji, wątek polski w powieści jest mocno wyeksponowany i stanowi istotny dla opowieści element fabuły. Można zatem bez większej przesady napisać, że nowa powieść Carli Montero ma naprawdę epicki rozmach, który docenia się po przeczytaniu prawie siedmiuset stron historii Leny i Guillena. Losy tych dwojga schodzą się i rozchodzą, splatają z wydarzeniami historycznymi, by za moment rozdzielić się na lata. W ich biografiach, jak w lustrze, odbijają się dzieje setek tysięcy ludzi, którzy w niespokojnych latach wojen, stawali po dwóch stronach barykady, skonfliktowani wbrew sobie, ale pełni wiary w wyznawane Montero wyraźnie podkreśla w posłowie, że pierwowzorów swoich bohaterów dopatrzyła się w rodzinnych opowieściach. Co ciekawe, te sytuacje w powieści, które wydają się mało prawdopodobne, nie zostały przez nią wymyślone, ale wydarzyły się naprawdę. Autorka niezwykle sprawnie połączyła fikcję literacką z prawdą historyczną, czyniąc swoją opowieść tak samo wciągającą jak autentyczną. Początkowo niełatwo połapać się w skomplikowanych relacjach między coraz to nowymi bohaterami i wątkami. Wejście w świat powieści utrudniają także zawiłości polityczno - historyczne, bez zrozumienia których niełatwo jest ocenić postępowanie bohaterów. Co ważne, Montero, choć polaryzuje swoich bohaterów, nie dzieli ich na tylko dobrych i tylko złych. Pokazuje, że wybory determinują zachowania i postawy, ale zawsze wynikają z wewnętrznego przekonania, a także głębokiej wiary w słuszność dokonywanych wyborów. Ani Lena, ani Guillen, nie są postaciami bez wad, oboje jednak doświadczyli w życiu tyle (głównie złego, niestety), że jednoznaczna ich ocena jest niezwykle trudna. A może nawet niepotrzebna, kiedy uświadamiamy sobie, że w sytuacji wyboru między własnym szczęściem a potrzebami wyższej rangi, z pewnością też nie potrafilibyśmy podjąć jedynie słusznych decyzji. A i tak nasze wybory okazałby się, dla wielu, mocno dyskusyjne.„Zimowy wiatr na twojej twarzy” dostarczył mi podczas czytania tego, czego wciąż niezmiennie oczekuję od literatury. Emocji. I to całej ich gamy, ponieważ Carla Montero stworzyła galerię bohaterów, którym udało się uniknąć papierowej bezpłciowości. Są więc porywy uczuć i namiętności, gorące wyznania, dramatyczne koleje losu. Budowane na kruchych fundamentach lat wojny szczęście to towar wysoce reglamentowany, ale warto o nie walczyć ze wszystkich sił. I choć od liczby bohaterów, czy spiętrzenia wręcz (nie)prawdopodobnych zdarzeń może zakręcić się w głowie i tym samym pojawić się uczucie przesytu, to jednak zdecydowanie warto sięgnąć po nową powieść Carli Montero. Nie tylko docenia ona niezłomność człowieka w nierównej walce z historią, ale i przywraca wiarę w literaturę, która wciąż potrafi wywoływać Radochoński

mimo wiatru w oczy tekst